Jak wiadomo żeglarze uznają dwa typy pogody – jest dobra, albo bardzo dobra. W sobotę 17 czerwca na Zalewie Włocławskim, w drugim dniu Długodystansowych Mistrzostw Polski Jachtów Kabinowych ANWIL CUP 2017, pogoda od rana była gorzej niż zła… Ale nie wyprzedzajmy faktów.
Regaty rozpoczęły się oficjalnie w piątek 16 czerwca (choć biuro przyjmowało zgłoszenia zawodników już od czwartkowego wieczora). Jak przystało na zawody rangi mistrzostw, w podniosłej oprawie, z udziałem Tomasza Chamery, Prezesa Polskiego Związku Żeglarskiego i Jarosława Bazylko, Wiceprezesa PZŻ ds. żeglarstwa śródlądowego. Ten drugi wystąpił nota bene w potrójnej roli – dodatkowo jako Dyrektor całego cyklu PPJK i Sekretarz Komisji Sędziowskiej.
Na liście startowej odnotowało się 28 załóg – w sumie niewiele ktoś powie… I będzie miał całkowitą rację, ale… W pierwszej edycji tegorocznego cyklu PPJK w Mrągowie uczestniczyły 34 jachty, w drugiej na Solinie 26, w trzeciej na Zalewie Włocławskim w SALAMANDER CUP brało udział 30 załóg. W opisywanym ANWIL CUP 28.Tak jakby się ustaliło na ten sezon… co nie zmienia faktu, że to rzeczywiście niewiele. Przecież przed kilku zaledwie laty, gdy na starcie stawało mniej niż 50 jednostek, przebąkiwano o niezbyt udanej imprezie, o schyłku regatowych ambicji. To gdzie leży ten pies pogrzebany? Niewątpliwie najwyższa pora, aby się nad tym problemem pochylić i, albo znaleźć tego „psa” i go skutecznie reanimować, albo „pochować” z honorami…
Ale wróćmy na Włocławskim Zalew, gdzie zawodnicy szykują się do pierwszego startu. Prognozy pogody nie nastrajają za bardzo optymistycznie, zapowiadane są gwałtowne zjawiska atmosferyczne. Robert Exner Sędzia Główny regat od razu zapowiada – liczcie się, że w pewnym momencie zawody mogą zostać przerwane. Rzeczywiście było dość ciężko. Nie na tyle, żeby przerywać wyścigi, ale na tyle, żeby niektórzy sami odpuścili. Tak jak np. klubowa młodzież gospodarzy, po prawie 20 km na wymagającej Omedze, z drugiego wyścigu zrezygnowali, sami przyznali, że nie wytrzymali kondycyjnie. Tym bardziej, że od północno-zachodniej strony zalewy nadciągały bardzo niebezpiecznie wyglądające kłębowiska chmur.
Drugiego dnia, jak wspomniano, od rana było dość ponuro – siąpiło, mżyło, padało, było nie za ciepło. Ale wiatr był. Na tyle dobry, że można było powtórzyć ściganie na długim dystansie. Ale łatwo nie było. Zaliczyć cztery wyścigi, przepłynąć w sumie ponad 70 km, spędzić na wodzie ok. 7 godzin… No cóż długi dystans to długi dystans, jak walczysz o tytuł Mistrza kraju…
Co działo się na trasie – tak w telegraficznym skrócie. W klasie MICRO klasa dla siebie był Piotr Tarnacki – wygrał wszystkie wyścigi (obok laurów i nagród klasowych jemu też przypadła w udziale statuetka memoriałowa Jerzego Fijki sponsorowana jak zwykle przez miesięcznik ŻAGLE). Zacięta walka trwała do ostatniego biegu w klasie T-1. Tu o prymat rywalizowali przede wszystkim dwaj Andrzejowie – wielokrotny zwycięzca tej klasy na różnego rodzaju zawodach Andrzej Kęder i pływający wyjątkowo „agresywnie” i skutecznie w tym sezonie Andrzej Rygielski. Ostatecznie zwyciężył ten drugi. W klasie T-2 za moralnego zwycięzcę uznać wypada Radka Cierpiała. Zajął co prawda „tylko” drugie miejsce, ale wziął srogi rewanż za nieudany start sprzed tygodnia w firmowanym przez jego przedsiębiorstwo SALAMANDER CUP.
W niedzielę, trzeciego dnia regat sytuacja na trasie przypominała zabawę w ciuciubabkę z wiatrem. Albo go nie było wcale, albo kręcił i wiał co chwila z odmiennych kierunków… kilka razy trzeba było opóźniać procedurę startową i przestawiać boje, albo nawet przerywać już rozpoczęte wyścigi… W sumie udało się przeprowadzić jeden pełny wyścig, tak „na dobicie”. Ten dzień, mimo że taki trochę na luzie, był chyba bardziej męczący od poprzedniego. Może dlatego żurek kujawski serwowany przez gospodarza regat YACHT CLUBU ANWIL, w oczekiwaniu na ogłoszenie wyników, smakował w tym roku jakoś tak bardziej niż zwykle…
A kto stawał na podium – wyniki w załączniku: